Powstanie Warszawskie

Ewa Nabiałczyk

Powstanie Warszawskie


Powstanie Warszawskie

wydanie pierwsze, ISBN 97 - 3-9

7-0-

© Ewa Nabiałczyk i Wydawnictwo Agra ka 0 0 REDAKCJA I KOREKTA

Studio Gra pa

SKŁAD I ŁAMANIE

Studio Gra pa, www.gra pa.pl

OKŁADKA

Anna Szymeczek-Przybyło DRUK I OPRAWA Mazowieckie Centrum Poligra ii ul. Ciurlionisa , 0 - 70 Marki WYDAWCA

Wydawnictwo Agra ka

ul. Macierzankowa 1 , - 1 Przecław e-mail: wydawnictwo.agra ka@gmail.com tel: 03 093 0 www.wydawnictwoagra ka.pl

Moim rodzicom i bratu, którzy zawsze we mnie wierzyli i pomogli mi spełnić marzenia.

Spis treści

1939

OKUPACJA WARSZAWY GODZINA „W”

WOLA

ZRZUTY

LUDNOŚĆ CYWILNA STARE MIASTO ZAWISZACY

POCZTA POWSTAŃCZA SZPITALE SANITARIUSZKI ŁĄCZNICZKI POWSTAŃCZY ŚLUB PRZEBICIE DO ŚRÓDMIEŚCIA KANAŁY

ŚRÓDMIEŚCIE CZERNIAKÓW KONIEC WARSZAWA 1945

1939

Silni, młodzi, zdrowi zaangażowani ideowo, maturzyści roku 1939 płci męskie ,

kocha ący nieszczęśliwą, bezwza emną miłością

Dziadka Piłsudskiego,

wierzący w bezapelacy ne, szybkie i bezwarunkowe oraz miażdżące zwycięstwo

polskich ułanów

nad hitlerowskimi czołgami,

które to czołgi wedle propagandy polskie ,

przedwo enne ,

miały być z papieru, zasilane benzyną syntetyczną, nieodpowiednią nawet do napełniania zapalniczek, żartu ący rubasznie z Hitlera

na wieść, o przekroczeniu granicy Polski przez wo ska napastnicze, sąsiednie, niemieckie,

zostali, zupełnie niespodziewanie dla siebie,

wyprowadzeni z Warszawy,

gdzieś w Polskę,

i nikt nie wiedział, gdzie mianowicie. Wyprowadzeni zupełnie nieodpowiedzialnie, bez akiegokolwiek planu,

dokąd ma ą iść z miasta,

asekuracy nie, ponieważ władze przewidu ąco obawiały się, że młodzi mężczyźni zostaną aresztowani

bądź straceni, kiedy okupant za mie stolicę,

z czym się poważnie liczono,

w zasadzie ednak niepotrzebnie, bo przecież bardzo chcieli

i byli w stanie walczyć w obronie miasta.

Zamiast uczestniczyć,

w bohaterskie bitwie – o Warszawę, snuli się ak potępieńcy po drogach bezczynnie, coraz bardzie zniechęceni

i obserwu ący, zupełnie niezgodne z akąkolwiek konwenc ą międzynarodową ostrzeliwanie tłumów takich samych

ak oni, maturzystów, uchodźców,

ludności cywilne

obładowane pospiesznie zebranym dobytkiem,

przez niemieckich lotników.

Wróciwszy po bezsensowne tułaczce do Warszawy, dowiedziawszy się o daremne , lecz bohaterskie obronie miasta, rozpaczali ormalnie, że ich przy tym nie było.

Kapitulac a miasta tak ich rozstroiła,

że eść nie chcieli tego dnia,

nic tego dnia nie chcieli.

Z odrętwienia nieszczęściem obudzili się, kiedy się okazało, że w zasadzie rodziny polskie nie ma ą z czego żyć.

Ponieważ skończyły się pens e trzymiesięczne wypłacone przez rząd na uchodźctwie przebywa ącym pod okupac ą Polakom.

Zobo ętnienie na tragedię okupac i

i zniewolenia

przerwało im także, w pewnym momencie, zdanie,

wypowiadane po cichu, na ucho,

z namaszczeniem patriotycznym,

z nadzie ą, może bezpodstawną, ale ednak, z nienawiścią wobec hitlerowskiego pe cza, z przewrotnym humorem polskim,

co to się ob awia zawsze przy zagrożeniu,

z nieśmiałą, pokładaną w Królowe Polski u nością, wypowiadane w kole kach po marmoladę z brukwi, kartkowy chleb i kartkową margarynę,

że: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki MY ży emy”.